Ogród, który robi się sam - prawda czy mit?

Ogród, który robi się sam - prawda czy mit?
W świecie ogrodników krąży coraz więcej opowieści o ogrodach, które „same się robią”. Bez ciągłego plewienia, bez przekopywania, bez nawozów z worka i chemii ze sklepu. Brzmi jak bajka? Może. A może to po prostu permakultura i podejście, które zamiast walczyć z naturą, uczy się z nią współpracować.
Co to w ogóle jest ta permakultura? Permakultura to sposób projektowania ogrodu, który naśladuje procesy zachodzące w przyrodzie. Chodzi o to, żeby stworzyć system samowystarczalny, zrównoważony i odporny, który wymaga mniej pracy, a daje więcej korzyści, nie tylko plonów, ale też zdrowej gleby, wody w gruncie i bioróżnorodności.
W praktyce oznacza to że w ogrodzie sadzimy rośliny wieloletnie zamiast jednorocznych np. szczaw, cebula siedmiolatka czy rabarbar. Zamiast grabienia i plewienia stosujemy ściółkowanie. Dobieramy takie sadzonki roślin, które się wzajemnie wspierają. Zbieramy deszczówkę i staramy się zatrzymać jak najwięcej wilgoci w glebie. Tworzymy miejsca przyjazne ptakom i owadom.
Ale czy to naprawdę działa?
Tak, ale z zastrzeżeniami. Ogród permakulturowy nie robi się sam od początku. Wymaga dobrego zaplanowania, często więcej pracy na starcie, niż w klasycznym ogrodzie. Ale potem ta praca się zwraca. Gleba nie wymaga ciągłego nawożenia, bo sama się „karmi” przez ściółkę i życie mikroorganizmów. Warzywa rosną w towarzystwie roślin odstraszających szkodniki. A system sam zaczyna się stabilizować. Warto też zaznaczyć, że permakultura nie jest sztywnym zbiorem zasad, lecz elastycznym podejściem do projektowania ogrodu. Można z niej czerpać to, co pasuje nawet jeśli nie zamierzamy całkowicie zrezygnować z upraw klasycznych.
Jak zacząć zwłaszcza jeśli jesteś „oporny”?
Permakultura brzmi dla niektórych zbyt idealistycznie. Ale pierwsze kroki mogą być proste i praktyczne. Oto kilka przykładów, które można wprowadzić od razu nawet już w sierpniu:
- Zamiast przekopywać ściółkuj. Słoma, skoszona trawa, liście wszystko to pomoże utrzymać wilgoć i poprawi strukturę gleby.
- Zamiast monokultury mieszaj gatunki. Marchew z cebulą, sałata z nagietkiem, fasola z kukurydzą to naturalne sojusze.
- Zamiast rabat stwórz spiralę ziół. Na małej przestrzeni zróżnicuj warunki (słońce, cień, wilgoć) a rośliny same wybiorą swoje miejsce.
- Zamiast walczyć z chwastami przyjrzyj się im. Część z nich to rośliny wskaźnikowe, część lecznicze. Czasem wystarczy je kontrolować, nie niszczyć.
- Zacznij od jednego kąta ogrodu. Nie musisz od razu zmieniać całej działki. Przetestuj rozwiązania tam, gdzie najmniej szkoda eksperymentować.
Nie ma cudownych metod także permakultura ma swoje pułapki. Jeśli zlekceważysz planowanie, możesz skończyć z gęstwiną nie do ogarnięcia. Jeśli przesadzisz z „dzikością”, to plony mogą być mniejsze. Ale to normalna część nauki. Permakultura to nie przepis, tylko sposób myślenia. Uczy cierpliwości, obserwacji i szacunku do procesów naturalnych. W czasach susz, wzrostu cen nawozów i zmęczenia pracą „pod linijkę”, permakultura może być odpowiedzią dla wielu. Szczególnie dla tych, którzy chcą ogrodu żywego, zdrowego, przyjaznego ludziom i naturze.
Monika Myślicka
Specjalista ds. rozwoju obszarów wiejskich